Mam okazję co jakiś czas być na pięknej polskiej wsi. Rodzina ma tam dość sporą działkę letnią. Otoczenie bardzo przyjemne, lasy, pola, łąki itd. Kręci się tam sporo dzikich zwierząt (sarny, zające, drapieżne ptaki, kiedyś nawet łoś się trafił). Krótko mówiąc – dziko i pięknie.
No, może poza tym, że regularnie w pobliskim lesie lądują zrzuty zawartości szamba z okolicznych domów. O szczelnych szambach nikt tam nie słyszał, tak samo jak o płaceniu za wywóz nieczystości. Po co płacić, skoro las tuż tuż?
No właśnie. Jakoś do świadomości tych ludzi nie dociera, że potem sami piją ze swoich studni to, co im wsiąknie w ziemię. Szczególnie przy ostatnich wysokich poziomach wód gruntowych może to być groźne.
Jaki mają wybór? Płacić za wywóz szamba? Byłoby chyba zbyt bolesne, szczególnie że najbliższe oczyszczalnie są o ładnych kilkadziesiąt kilometrów – byłoby za drogo. Kanalizacja? Nierealne.
Pozostaje rozwiązanie stosowane w większości cywilizowanych krajów, czyli przydomowe oczyszczalnie ścieków. Daje się je zastosować w zdecydowanej większości gospodarstw domowych, o ile mamy odpowiednie warunki – tzn. dość dużą działkę (w praktyce jakieś 1000 m kwadratowych starcza) i odpowiednie warunki wodno-gruntowe (na gruntach słabo przepuszczalnych i przy wysokim poziomie wody trudniej jest zbudować sprawną oczyszczalnie).
Cały patent polega na tym, żeby najpierw wstępnie oczyścić ścieki w szczelnym zbiorniku, a potem rozsączyć je do gruntu lub do korzeni roślin, w celu dalszej neutralizacji. Przy prawidłowo funkcjonującej oczyszczalni otrzymujemy na wyjściu ścieki, które nadają się do podlewania ogrodu (takiego z trawą i roślinami ozdobnymi – podlewanie warzyw i drzew owocowych odpada).
Zbudowanie oczyszczalni ścieków trochę kosztuje, ale za to potem oszczędzamy na wywózce szamba. I w ogóle nie potrzebna jest tam prawie żadna obsługa – poza kontrolą od czasu do czasu.
Czy w polskich, wiejskich realiach taki patent się sprawdzi? W bogatszych wsiach, szczególnie tam, gdzie pojawia się ludność napływowa z miast, oczyszczalnie już cieszą się dużą popularnością. W miejscach, o których pisałem na początku – bez konkretnych dotacji ze strony gminy pewnie nie ma szans – ścieki dalej będą lądowały w rowach i lasach.